i znów od zera, od nowa. Ile będzie jeszcze tych nowych początków? Kilka, kilkadziesiąt, kilkaset - wiem. Spadam w dół, uderzając głucho o ziemię, a potem wstaję, bo mówią, że muszę. Czasami wolałbym chwilę poleżeć.
Bawię się słowami, tworzę anagramy; antropogeniczny staje się pograniczem. Wymyślam nowe wyrazy
onyksmatyczny, trudencyjność, maselia
udaję Szekspira, choć nie umiem wypowiadać prostych zdań.
To ja.
To ja.
Na dworze coraz bielej, w końcu, bo jesień stała się monotonna. A ja próbuję próbuję próbuję. Nienawidzę tego słowa. Staram się uczyć, uśmiechać, wychodzić, mimo że znowu boję się tłumów. Ludzie mówią w niezrozumiałym języku, a ja lepiej dogaduję się z psem, który patrzy inteligentniej od moich rówieśników.
Czekam na święta, w przerwach tęskniąc za papierosami, mimo że ledwo znam ich smak. Zaczynam dziesiątki opowiadań, które kończą się na tytule. Chyba nie umiem już pisać, choć nadal - niespodzianka - próbuję. Walczę z melancholią, ostatnio przychodzi częściej.Lubię ją. Przyzwyczajam się do niej. To chyba źle.
Niedawno w radiu udało mi się usłyszeć pierwszą świąteczną piosenkę. I nie było to wcale Last Christmas.
Artyści nie są z tego świata, nie pasują tutaj, gdyż żyją w innej rzeczywistości, w wyimaginowanym świecie. Częstokroć lepszym, piękniejszym, łatwiejszym, co sprawia, że tutaj nie radzą sobie z życiem. Ta obcość jednostek sprawia, że są niezrozumiani i za życia skazani na samotność.Jestem artystą. Od siedmiu boleści.
Czekam na święta, w przerwach tęskniąc za papierosami, mimo że ledwo znam ich smak. Zaczynam dziesiątki opowiadań, które kończą się na tytule. Chyba nie umiem już pisać, choć nadal - niespodzianka - próbuję. Walczę z melancholią, ostatnio przychodzi częściej.
Niedawno w radiu udało mi się usłyszeć pierwszą świąteczną piosenkę. I nie było to wcale Last Christmas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz